artystka: Ewa Kubiak kurator: Roman Bromboszcz data: 11.01-17.01.2013
miasto X. kilka lat temu zalała to miejsce powódź. ludzie topili się we własnych łóżkach, a niektórzy nie zdążyli się nawet przedtem obudzić.
moi sąsiedzi spędzali dnie siedząc na kominach swoich domów. mogli tą dziurą wpaść na dno swoich salonów albo kuchni.
woda była śmierdząca i zawierała wszystko na co składało się miasto X. oraz jego rozkładających się i napęczniałych jak gąbki mieszkańców.
co było dziwne w tej powodzi to to, że wcześniej wcale nie padało, było właściwie bardzo gorąco. dziewczyny w majtkach opalały się na trawnikach przed domem i w parku, a w telewizji było o negatywnych skutkach efektu cieplarnianego.
fala uderzyła nagle i była bardzo duża. zanim nadeszła pomoc i pontony to już nie bardzo było komu pomagać. po kilku dniach przyjechali też płetwonurkowie nie tylko ratownicy, ale zwłaszcza hobbyści, którzy zanurzali się w odmętach mieszkań poszukując skarbów w toniach sypialni i brodzikach strychów. zatonął miejski basen. miasto X. stało się drugą Atlantyda, a może w ogóle pierwszą.
woda stała przez miesiąc, stopniowo zmieniając się w taki imieninowy galant, w którym zawieszone były różne śmieci, rowery, trupy zwierząt i sznury prania rozwieszonego w tamten upalny dzień żeby wyschły, a które teraz wyprane z koloru i wymięte zastygły w poskręcanych formach w tej szlamowatej garmażerce jak skrawki bladego i porwanego na strzępy drobiu.
jak to wszystko zaczęło puszczać, to nikt nigdy nie widział takiego syfu. nic już nie można było zrobić z tym miastem, więc miało zostać zrównane z ziemią o ile można równać z ziemią kałużę. wokół tej powodzi narosły legendy i teorie spiskowe, że ma tędy iść autostrada albo stadion, że fala była sztuczna i że z wody mineralnej.
mój dom też zalało, ale dalej mieszkam w X. mama mi kiedyś powiedziała, żeby nie odwracać się w stronę przeciwną do kierunku jazdy. że jak się patrzy do tyłu to można się porzygać. mam tu szopę zrobioną trochę z resztek garaży sąsiadów, a trochę po kartonach z żywnoscią, które spuszczały na linach helikopetry, same puszki i więcej wody. wszystko obite papą tak czarną, że nocą mnie nie widać. mam tu radio i wszystko czego nie ukradli nurkowie, tylko muszę dopiero iść tego poszukać i sobie przynieść. a ja rzadko wychodzę. siedzę po ciemku i wymyślam historie.
w telewizji był kiedyś program o pierwszym studiu filmowym. chyba Edison je zbudował. wyglądało prawie jak moja buda, tylko że tu muszę sobie raczej w głowie wszystko wyświetlać.
siedzę w zupełnej ciemności, bo jest tylko jedno okno i zamiast szyby ma taki wyciągany karton.
umiem już rozróżnić 16 rodzajów czerni i wiem jak z tą powodzią było naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz